Reklama

Święci i błogosławieni

Nosił na ciele znaki męki

Im więcej czasu mija od śmierci świętego, tym bardziej słabnie jego popularność wśród wyznawców. W przypadku niektórych świętych wygląda to jednak nieco inaczej

Niedziela Ogólnopolska 38/2013, str. 6

[ TEMATY ]

O. Pio

GRAZIAKO/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie jest łatwo odpowiedzieć sobie na pytanie o źródła jego popularności. Zmarł w 1968 r. Niektórzy pamiętają jeszcze obrazki z czarno-białych filmów, na których widać tłumy ludzi podążających do kościoła na Mszę św., którą za chwilę miał odprawić podstarzały już kapucyn. Ludzie ci przypominają amerykańskich klientów pędzących do supermarketu przy okazji kolejnej wyprzedaży.

Pytanie o popularność (choć to nie najlepsze słowo) w przypadku św. Ojca Pio ma dziś znaczenie wręcz socjologiczne. A na pewno powinno zainteresować duszpasterzy. Perspektywa wypełnionych po brzegi kościołów nie jest już tak oczywista, i to nawet w polskim kontekście. Skąd więc fenomen włoskiego Zakonnika, skoro nawet dzisiaj, po tylu latach od jego śmierci, wizerunek Świętego spogląda na nas z tysiąca kalendarzy, a w kolejnych setkach parafii tworzą się grupy modlitewne jego imienia i jego duchowości?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zwyczajny niezwyczajny

Reklama

Urodził się 25 maja 1885 r. w ubogiej, rolniczej wiosce. O jego dzieciństwie i młodości nie możemy powiedzieć niczego szczególnego, choć nie można też pominąć faktu, że już jako pięcioletni chłopiec wyraził publicznie chęć oddania się Panu Bogu, a istnieją też wzmianki mówiące o jego niebiańskich wizjach czy ekstazach z tamtego czasu. Momentem przełomowym w jego życiu była wizyta kapucyna, który nawiedził parafię, zbierając datki na zakon. W tym momencie młodziutki ministrant z parafii w Pietrelcinie postanowił zostać zakonnikiem. Poinformował o tym swoich rodziców, którzy nie tylko udali się do najbliższego klasztoru, by dowiedzieć się o warunkach przyjęcia go do grona zakonników, ale też wykazali się ogromną determinacją, by mu to umożliwić. Ponieważ warunkiem wstępnym było zdobycie wykształcenia, ojciec Francesco Forgione (takie było imię i nazwisko Ojca Pio) wyjechał aż do Ameryki, by za oceanem zarobić na naukę syna. Dzięki tej determinacji Francesco został nie tylko zakonnikiem, ale też kapłanem, przyjmując święcenia w 1910 r.

Wierz tylko

Jego posługa z pozoru nie wyróżniała się niczym wyjątkowym. Odznaczał się wprawdzie wyjątkową pobożnością, ale w swej duchowości nie posługiwał się niczym nowym. Można tę duchowość sprowadzić do pięciu filarów: cotygodniowa spowiedź, codzienna Komunia św., nabożne czytanie Pisma Świętego, medytacja i rachunek sumienia. Porównywał cotygodniową spowiedź do cotygodniowego sprzątania pokoju. Zalecał, aby dwa razy dziennie odbywać medytację i robić rachunek sumienia: raz rano - jako przygotowanie, by zmierzyć się z trudnościami dnia i wieczorem - jako spojrzenie w świetle łaski na przeżyty dzień. Na pytanie, jak praktycznie stosować wiedzę teologiczną, często odpowiadał swym znanym powiedzeniem: „Módl się, wierz i nie martw się”. Nauczał wiernych, by we wszystkim rozpoznawali Pana Boga i pragnęli ponad wszystko pełnić wolę Bożą.

Reklama

Na pewno jedną z okoliczności wyjaśniających jego wyjątkową popularność było uwiarygodnienie tego, o czym mówił - w tajemnicy cierpienia. Francesco chorował już jako dziecko. W czerwcu 1905 r. stan zdrowia Ojca Pio był tak zły, że jego przełożeni zdecydowali się wysłać go do klasztoru w górach, w nadziei, że górskie powietrze dobrze mu zrobi. Stało się jednak odwrotnie i lekarze, widząc w tym ostatnią deskę ratunku, wysłali go do rodzinnego miasta, pod opiekę najbliższej rodziny. Stan zdrowia Ojca Pio jednak do końca życia systematycznie się pogarszał.

Znaki Męki

Choroby i duchowe cierpienia Ojca Pio miały go prawdopodobnie przygotować do wyjątkowej roli. W 1911 r. Święty napisał w liście do swego duchowego doradcy: „Ostatniej nocy stało się coś, czego nie potrafię ani wyjaśnić, ani zrozumieć. W połowie mych dłoni pojawiły się czerwone znaki o wielkości grosza. Towarzyszył mi przy tym ostry ból w środku czerwonych znaków. Ból był bardziej odczuwalny w środku lewej dłoni. Był tak wielki, że jeszcze go czuję. Pod stopami również czuję ból”. Przez kolejne lata życia Ojcu Pio ciągle towarzyszyło cierpienie. 27 lipca 1918 r., gdy jeszcze trwała I wojna światowa, Ojciec Pio złożył samego siebie w ofierze za zakończenie wojny. Między 5 a 7 sierpnia otrzymał on wizję, w której ukazał mu się Chrystus i przebił mu bok. W wyniku tego doświadczenia Ojciec Pio otrzymał fizyczną ranę w boku. Doświadczenie tego typu nosi nazwę stygmatyzacji lub przebicia serca. Wskazuje ono na jedność miłości z Bogiem.

Krzyże nasze powszednie

Prawdopodobnie jednak nie bóle fizyczne składały się w największym stopniu na rzeczywistość, która przybliżała go do krzyża Chrystusowego. Był oskarżany przez współczesnych niemal o wszystko: że zmarnotrawił środki materialne należące do zakonu, że prowadził się nieobyczajnie, a nawet że sam okaleczał się, by stworzyć pozory stygmatów i dzięki temu zyskać sławę. Mimo że towarzyszyły mu zjawiska nadprzyrodzone, musiał się w życiu uporać z decyzjami przełożonych, które trudno zrozumieć i przyjąć. Zakazano mu nauczania w szkole czy publicznego odprawiania Mszy św.

Z czasem jednak nastawienie przełożonych zaczęło się zmieniać. Bóg uczynił ich serca i umysły bardziej skłonne do wiary. Przez wszystkie te lata w postawie Ojca Pio nie było najmniejszego buntu. Na pewno pomagało mu niesamowite zawierzenie. W jednym z listów napisał: „Ufaj bardzo Jego miłosierdziu i dobroci. On nigdy Cię nie opuści”. Te słowa są kluczem do zrozumienia świętości.

2013-09-16 13:45

Oceń: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przeniesienie urny z ciałem św. Ojca Pio

[ TEMATY ]

O. Pio

Natalia Janowiec

Za zgodą watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, urna z ciałem św. Pio z Pietrelciny powróci na zimę do sanktuarium, w którym przechowywana była przez 42 lata po jego śmierci w 1968 roku. Powodem są trudności, jakie pielgrzymi mają w okresie zimowym z dotarciem do nowej bazyliki pod wezwaniem włoskiego stygmatyka, gdzie umieszczona została pod głównym ołtarzem w 2008 roku.

Oba kościoły znajdują się w miejscowości San Giovanni Rotondo na włoskim południu, z którą święty związany był do końca życia. Powrót szklanej trumny z doskonale zachowanym ciałem ojca Pio do sanktuarium Matki Bożej Łaskawej odbędzie się 26 listopada i pozostanie tam ona do piątej niedzieli Wielkiego Postu 2018 roku. Przeniesieniu jej stamtąd do nowej bazyliki pod wezwaniem świętego towarzyszyły protesty wiernych, ponieważ ojciec Pio wyraźnie prosił, by nie zmieniano miejsca jego pochówku.
CZYTAJ DALEJ

Rocznica objawienia cudownego medalika

[ TEMATY ]

Cudowny Medalik

pl.wikipedia.org

Cudowny medalik jako medalik Niepokalanego Poczęcia znany jest wielu ludziom wiary na całym świecie, szczególnie członkom Rycerstwa Niepokalanej. 27 listopada 1830 r. Najświętsza Maryja Panna objawiła się świętej Katarzynie Labouré w kaplicy Sióstr Miłosierdzia przy rue du Bac w Paryżu. Niepokalana poleciła św. Katarzynie rozpowszechniać medalik według przedstawionego wzoru. Papież Leon XIII 23 lipca 1894 r. ustanowił święto Najświętszej Maryi Panny objawiającej cudowny medalik.

„27 listopada 1830 roku, w sobotę przed pierwszą niedzielą adwentu, o godz. 17.30, gdy zapadło milczenie po przeczytaniu pierwszej części tekstu rozmyślania, usłyszałam szelest, jaki wydaje poruszana jedwabna suknia, pochodzący od strony ambony, z miejsca, na którym zawieszony jest obraz świętego Józefa. Gdy spojrzałam w tamtą stronę, ujrzałam Najświętszą Dziewicę, stojącą na wysokości obrazu świętego Józefa. Jej postać była wyraźnie widoczna. Ubrana była w białą jedwabną suknię, błyszczącą jak jutrzenka. Miała również biały, długi welon sięgający do stóp. Pod welonem można było dostrzec włosy. Twarz pozostawała niezasłonięta. Oczy miała wzniesione ku niebu. Stopy opierały się na kuli, czy raczej na półkuli, w każdym razie widziałam tylko połowę kuli. Inną kulę Najświętsza Dziewica trzymała w dłoniach, ułożonych w sposób naturalny na wysokości piersi. Ta kula oznaczała glob ziemski. Cała postać promieniowała takim pięknem, że nie potrafię tego opisać.
CZYTAJ DALEJ

Oławscy "Pielgrzymi Nadziei"

2025-11-27 18:36

ks. Łukasz Romańczuk

Około 100 osób wyruszyło w pielgrzymce jubileuszowej z kościoła Miłosierdzia Bożego do Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Oławie. Do pielgrzymów dołączyli także wierni z parafii śś. Apostołów Piotra i Pawła wraz z księdzem proboszczem Leszkiem Woźnym.

Wśród pielgrzymów byli kapłani z parafii Miłosierdzia Bożego - ks. Zbigniew Kowal oraz ks. Tomasz Latawiec. Prowadzili oni modlitwy podczas drogi, a także ubogacali pątników słowem Bożym i refleksją na temat nadziei. Gdy pielgrzymka dotarła do domu bł. ks. Bernarda Lichtenberga, przybyłych pielgrzymów przywitał ks. Leszek Woźny, proboszcz parafii śś. Apostołów Piotra i Pawła w Oławie. - Jesteśmy pielgrzymami nadziei i nasz pielgrzymkowy przystanek jest przy miejscu nadziei, którym jest jadłodajnia Caritas, gdzie postawimy dary, które przynieśliśmy i zachęcam do modlitwy za osoby, które potrzebują duchowego umocnienia - mówił kapłan.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję